Przepracowaliśmy sumiennie okres przygotowawczy i jestem przekonany, że możemy nawiązać walkę z każdą ekipą w Centralnej Lidze Juniorów – mówi trener zespołu U-17 Błażej Wach.
Zmiana na stanowisku trenera juniorskiej ekipy, która walczy w rozgrywkach centralnych nastąpiła w październiku bez większego rozgłosu. Kim zatem jest trener Błażej Wach?
B.W.: Jestem młodym trenerem, który ciągle się uczy. Dostałem swoja szansę w Zawiszy Bydgoszcz i chcę ją dobrze wykorzystać. Mam doświadczenie w pracy z młodzieżą i również na poziomie seniorskim. Byłem asystentem we Włocłavii Włocławek, a wcześniej przez siedem lat pracowałem w Mustangu Ostaszewo, gdzie przez dwa lata byłem trenerem pierwszego zespołu w rozgrywkach piątej ligi. Uważam, że każda dobra praca lubi ciszę i najlepiej by było, żeby za mnie i za moją drużynę mówiły efekty na boisku.
W jakiej kondycji przejął pan drużynę Zawiszy w Centralnej Lidze Juniorów?
Zespół był w rozsypce mentalnej. Miał na to wpływ brak wyników. Porażki przytłaczały. Nie jestem cudotwórcą i początek też był ciężki. Drugą sprawą, oprócz sfery mentalnej, którą chciałem poprawić to przygotowanie motoryczne i kondycyjne. Rywalizujemy z chłopcami, którzy mają największy talent piłkarski w tym kraju w tym roczniku i w meczach wszelkie niedostatki piłkarskie musimy nadrabiać charakterem oraz dobrą motoryką. Oczywiście praca nad tymi obszarami jest połączona z działaniami typowo piłkarskim, tak by wszystkie elementy były na możliwie jak najlepszym poziomie.
No wreszcie udało się wygrać dwa ważne mecze, rewanż z Chemikiem i z Arką Gdynia na koniec jesieni…
Mecz z Chemikiem był traktowany w klubie jak obowiązek. Wiadomo, motywacja u przeciwnika była duża, mimo że rywale nie mają na koncie ani jednego punktu. Nie był to dla nas łatwy mecz. Te trzy punkty i potem wygrana w grudniu z Arką Gdynia dały nam więcej oddechu na te dwa miesiące przygotowań do wiosny. Przede wszystkim złapaliśmy kontakt z wyprzedającymi nas rywalami i nadzieję na walkę o utrzymanie w tej lidze, choć wiem, że będzie to bardzo trudne zadanie.
Jak zatem przebiegały te przygotowanie?
Udało się zrealizować to co sobie założyłem. Teraz powinien to być już inny zespół niż jesienią. Przepracowaliśmy intensywnie segmenty motoryczne i techniczo-taktyczne, a ostatni sparing pokazał, że jesteśmy gotowi walczyć już od pierwszego meczu. W przygotowaniach pojawiały się również przeszkody. Aura nas nie rozpieszczała i musieliśmy odwołać dwa mecze kontrolne, ale koncentrowaliśmy się na tym co mogliśmy zrobić w tych warunkach i bardzo pozytywnie oceniam ten okres.
Jakieś nowe twarze w zespole?
Mamy dwóch nowych zawodników – jeden z rocznika 2007, drugi 2006. Dodatkowo mamy jeden transfer last minute – zawodnik nie na pierwsze mecze, ale może pomóc w dalszej części sezonu. Oczywiście wzmocnią zespół ci, którzy trenowali już z nami jesienią, ale nie byli zgłoszeni do rozgrywek i powinni być wzmocnieniem zespołu w lidze. Testowaliśmy też innych młodych piłkarzy, ale myślę, że wybraliśmy optymalnie najlepszych. Cieszę się, że drużyna mi zaufała i chłopaki robią to, czego od nich wymagam i wierzę, że tym co mamy będziemy osiągać wyniki dużo lepsze niż jesienią.
Liga jest trudna, zespoły jeżdżą setki kilometrów po całej Polsce. Jak to wpływa m.in. na wydolność młodych piłkarzy?
Ja do tej pory z drużyną miałem jeden daleki wyjazd dwudniowy do Wrocławia. Klub stara się, abyśmy mieli jak najlepsze warunki, by na boisku prezentować się dobrze. Tak naprawdę ten egzamin, dopiero przede mną.
Tracicie sześć punktów do bezpiecznego miejsca w tabeli. Które drużyny są w zasięgu Młodych Rycerzy?
Oczywiście mam przegląd siły innych zespołów. Myślę, że możemy rywalizować z każdym. Pokazał to mecz z Rakowem Częstochowa, w którym walczyliśmy do końca meczu, żeby zdobyć gola i postraszyć ówczesnego lidera. Przede wszystkim, musimy punktować z zespołami, które są bezpośrednio nad nami oraz w środku tabeli, a każdy punkt z zespołami z górnej części tabeli będzie dodatkowym bonusem.
Jak pan ocenia ten model rozgrywek młodzieżowych?
Sam się go uczę. Myślę, że jest korzystny dla zawodników. Problematyczna dla klubów jest organizacja wyjazdów, noclegów i to podwyższa zdecydowanie koszty. Ale wyższy poziom rywalizacji podnosi umiejętności zawodników. Ja jestem nastawiony pozytywnie do tego modelu.
Kujawsko-pomorska piłka nożna młodzieżowa jest dość słaba. Utrzymanie Zawiszy w rozgrywkach CLJ w ubiegłym roku było historycznym wydarzeniem. Wy również możecie osiągnąć fantastyczny wynik i też zapisać się w historii klubu. Czy presja was nie przytłacza?
Powiem tak: fajnie by było za klika lat oglądać tych młodych chłopaków grających w klasowych drużynach, więc rozwój indywidualny zawodników to cel nadrzędny dla mnie. Pewne jest, że dla rozwoju klubu utrzymanie CLJ na kolejny rok byłoby czymś fantastycznym. Z meczu na mecz chcemy grać lepiej i być jak najlepiej przygotowanym. Mamy jakiś cel zdobyczy punktowych, który chcemy zrealizować. Ale nie narzucamy presji. I nie ma nastawienia, że jeśli tego nie zrealizujemy, to będzie jakiś koniec świata.
Pierwszy wiosenny mecz rozegracie już w niedzielę (5 marca) z Rekordem Bielsko Biała, który jest przed wami z przewagą siedmiu punktów. Chce pan w jakiś szczególny sposób zaprosić kibiców?
Gramy na Gdańskiej 163 o 12.00 na sztucznym boisku. Wsparcie kibiców jest miłym akcentem. Miejsce jest mało komfortowe dal oglądania meczu, ale dobrze by było, gdyby przyszło jak najwięcej osób. Zapraszam.
Życzę powodzenia i dziękuje za rozmowę.
kj
Zostaw recenzję