Szanujemy każdego, ale my chcemy wygrywać

Dwa ostatnie mecze i dwie strzelone bramki – Błękitnym w Bydgoszczy i w Toruniu Elanie. Dla defensywnego  pomocnika, to chyba duży powód do zadowolenia. Jak się z tym czujesz, zwłaszcza że oba gole były przepięknej urody?

Korneliusz Sochań: Strzelone bramki zawsze cieszą. Szkoda tylko, że nie dały one zespołowi zwycięstwa. Dlatego ta radość nie jest taka pełna, bo pozostaje niedosyt –  – dwie strzelone bramki, a tylko jeden punkt. Szczerze mówiąc, więcej radości dałyby mi trzy punkty zdobyte w Toruniu i chętnie oddałbym gola za zwycięstwo z Elaną. Na pewno jednak trzeba szanować ten punkt zdobyty w derbowym spotkaniu na wyjeździe.

Odkąd wróciłeś do Bydgoszczy, strzelasz dla Zawiszy gole w każdym sezonie. W poprzednim pięć w lidze, a rok wcześniej dwa w lidze i aż cztery w pucharze. Pamiętasz swoją pierwszą ligową bramkę w dorosłej piłce?

Tak. To było w meczu II ligi dla Kotwicy w meczu z Gryfem Wejherowo. Niestety, ona też nic nie dała, bo to trafienie było na 1:3.

W Przodkowie nie zagrałeś, a do Szczecina w ogóle nie pojechałeś i wróciłeś na boisko dopiero w drugiej połowie meczu z Błękitnymi. Skąd ta przerwa?

Przyplątała się kontuzja kostki. Na szczęście teraz jest już wszystko w porządku. Jestem w pełni sił i cieszę się, że mogę przydać się drużynie.

Masz 25 lat i śmiało można powiedzieć, że jesteś już na tyle doświadczonym zawodnikiem, by spytać Cię o początek sezonu. Dlaczego tak słabo zaczęliście rozgrywki w III lidze?

W okresie przygotowawczym wszystko wyglądało poprawnie. Przepracowaliśmy ten okres bardzo intensywnie. W sparingach z naprawdę silnymi drużynami wypadaliśmy bardzo dobrze. Graliśmy jak równy z równym z takimi rywalami jak rezerwy ŁKS, czy Bałtyk Gdynia i w długich fragmentach gry byliśmy na boisku lepsi. Ale potocznie mówi się, że liga weryfikuje wszystko. I chyba jako beniaminek zapłaciliśmy frycowe. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania były znacznie większe. Przecież Zawisza Bydgoszcz to jest wielka marka na skalę krajową. Pamiętajmy też, że dla wielu zawodników naszych rywali mecz z Zawiszą to wyjątkowe wydarzenie w piłkarskim życiu, a to wyzwalało dodatkową motywację. Nie chcę szukać łatwych usprawiedliwień, bo przecież też o tym wiedzieliśmy. Jako zawodnik, osoba widząca to wszystko od środka, mogę szczerze powiedzieć, że niewiele nam brakowało i niewiele brakuje, by wygrywać. Może jedynie w meczu z Błękitnymi zdecydowanie odstawaliśmy. Dlatego tym bardziej cieszę się, że w Toruniu cztery dni później potrafiliśmy zagrać tak dobry mecz. Pracujemy ciężko i jestem pewien, że jesteśmy na dobrej drodze i zwycięstwa wreszcie przyjdą.

Teraz do Bydgoszczy przyjeżdża również beniaminek, tyle że Pogoń Nowe Skalmierzyce jest na drugim biegunie, bo przecież jako jedyna drużyna jeszcze nie przegrała meczu w III lidze. Z jakim nastawieniem wyjdziecie na sobotnie (18 września) spotkanie?

Każda seria musi się skończyć. Na każdy mecz wychodzimy z wolą zwycięstwa. Chcemy wygrywać, dlatego nie powinno być problemu z mobilizacją przed meczem z Pogonią. Dobrze by było przerwać tę ich serię właśnie w Bydgoszczy. Ale szanujemy każdego przeciwnika. Osiem meczów bez porażki w tak ciężkiej lidze budzi szacunek. Mamy swoje cele i chcemy je skutecznie osiągać. My zmagamy się ze swoją serią bez zdobycia choćby punktu na własnym boisku, dlatego mamy okazję w sobotę upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Podkreślę jednak, że w tej lidze nie ma słabych zespołów i do każdego trzeba podchodzić z respektem. Obiecuję, że jesteśmy gotowi na ciężki bój. Kibiców zapewniam, że na pewno warto przyjść w sobotę na stadion przy ul. Gdańskiej 163.

Po meczu w Kołobrzegu rozmawialiśmy z Maciejem Koziarą, który doceniał doping sympatyków Zawiszy i nie krył, że zespół czuł na boisku to wsparcie, tak jakby był z drużyną dwunasty zawodnik. W Toruniu kibice też stworzyli świetną atmosferę. To dodaje sił?

Ja jestem od dziecka w Zawiszy, tu zaczynałem grać w piłkę w wieku dziewięciu lat i mnie nie trzeba przekonywać jak wiele kibice znaczą dla naszego klubu. Zgadzam się z Maćkiem w stu procentach. W szatni po meczu w Toruniu rozmawialiśmy nawet z chłopakami, że naszych sympatyków było znacznie głośniej słychać. Oczywiście, że taki doping pomaga. Gramy dla kibiców, gramy dla Zawiszy. Jak już mówiłem, Zawisza Bydgoszcz to krajowa marka i to jest również zasługa kibiców. Przecież bez ich zaangażowania nie udałoby się tak szybko odbudować klubu. To dzięki nim jesteśmy tutaj w III lidze, a chcemy osiągnąć znacznie więcej.

Dziękuję za rozmowę. 

 

kj

P