Piłkarze Zawiszy przegrali z Pogonią Nowe Skalmierzyce 1:2 w meczu 20. kolejki III ligi (gr. 2). W sobotnie (18 marca) popołudnie na stadionie przy ul. Gdańskiej 163 goście niczym nie zachwycili, ale byli nadzwyczaj skuteczni w pierwszej połowie i to wystarczyło.
Kibice opuszali stadion w sobotę (18 marca) w paskudnych nastrojach. Mogli mieć przecież nadzieję na wygraną niebiesko-czarnych, bowiem goście z Nowych Skalmierzyc plasują się w dolnej połówce tabeli III ligi (gr. 2), a w sierpniu ubiegłego roku musieli uznać wyższość Zawiszy, który wygrał tamten mecz aż 4:0.
Pierwszy kwadrans sobotniego spotkania nie wróżył niczego złego dla gospodarzy. Wręcz przeciwnie. Wydawało się, że Zawisza kontroluje mecz i z minuty na minutę buduje przewagę. Niebiesko-czarni wypracowali cztery rzuty rożne, a ten bity przez Maciej Koziarę w 15. minucie bezpośrednio na bramkę, mógł nawet zaskoczyć bramkarza gości.
Kilka minut później zawodnicy Pogoni wypuścili się z jednym z nielicznych ataków w pole karne niebiesko-czarnych. W czasie przebitki piłki w gąszczu nóg jeden z zawodników przyjezdnych padł na murawę, a sędzia dopatrzył się faulu obrońcy Zawiszy i bez wahania wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki. Do futbolówki podszedł Daniel Kaczmarek, uderzył silnie i celnie tuż przy słupku bramki obok rozpaczliwie interweniującego Jarosława Tkaczyka. Od 20. minuty Pogoń prowadziła zatem 1:0.
Wydawało się, że bydgoszczanie rzucą się do odrabiania strat. I wprawdzie atakowali, ale jedynym ich efektem były stałe fragmenty gry. Wystarczy podkreślić, że w pierwszej połowie niebisko-czarni wykonywali aż 10 rzutów rożnych. Po jednym z nich piłka trafiła do Patryka Urbańskiego, który uderzył z 16 metrów, ale futbolówka trafiła wprost w bramkarza gości. Za to po kolejnym rogu przyjezdni wyprowadzili zabójczą kontrę. Wystarczyły dwa podania, żeby w sytuacji sam na sam z Tkaczykiem znalazł się Kacper Majerz, który bezwzględnie wykorzystał okazję. Tak oto od 38 minuty było już 2:0 dla Pogoni.
Sztab szkoleniowy Zawiszy zareagował zmianami od początku drugiej połowy. Na bosku pojawili się Sebastian Rugowski, Michał Sacharuk i Sebastian Szczytniewski. Weszli w miejsce Korneliusza Sochania, Kacpra Nowaka i Stanisława Wędzelewskiego.
Obraz gry niewiele się jednak zmienił. Bydgoszczanie próbowali konstruować akcje bramkowe, a goście nastawili się na kontry, pilnując wyniku. O ból głowy trenera gospodarzy Piotra Kołca mogła przytrafić duża liczba przegranych przez jego zawodników pojedynków „jeden na jeden”. Piłka w ogóle nie chciała słuchać gospodarzy. Wydawało się też, że zawsze bliżej mają do niej goście. Wreszcie w 80. minucie spotkania niebiesko-czarnym udało się przezwyciężyć tę niemoc. Sędzia podyktował dla gospodarzy rzut wolny około 20 metrów od bramki Pogoni. Skutecznym egzekutorem okazał się Urbański, który uderzył obok muru, a piłka wylądowała w siatce gości obok zupełnie zaskoczonego bramkarza.
Niestety, bydgoszczanom zabrakło już czasu na to, by podobnie jak dwa tygodnie temu w starciu z Vinetą, uratować choćby punkt. Porażka z Pogonią nie zmienia sytuacji Zawiszy w tabeli. Niebiesko-czarni zajmują po 20 kolejkach szóstą lokatę z dorobkiem 33 punktów. Za tydzień w planach wyjazd do Swarzędza na mecz z miejscową Unią.
kj
Zostaw recenzję