Punkt z Vinetą i rywale uciekają

fot. Łukasz Gełda

Niebiesko-czarni zremisowali z Vinetą Wolin w meczu 18. kolejki III ligi (gr. 2). W sobotnie (4 marca) południe na stadionie przy ul. Gdańskiej 163 obie drużyny strzeliły po dwa gole.

Ekipa gości to beniaminek III ligi, który ma ambicję utrzymać się w tej klasie rozgrywkowej. W sierpniu ubiegłego roku bydgoszczanie byli zdecydowanie lepsi i wygrali w Wolinie 3:1. Można było domyślać się, że do Bydgoszczy zespół Vinety przyjedzie z zamiarem urwania punktów rywalowi, stosując taktykę pilnowania swojego przedpola i przeprowadzania groźnych kontrataków.

I tak rzeczywiście było. Już w trzeciej minucie sobotniego (4 marca) meczu wysłali ostrzeżenie. Po długim prostopadłym podaniu piłka minęła linię obrony Zawiszy i napastnik przyjezdnych stanął oko w oko z Jarosławem Tkaczykiem. Golkiper niebiesko-czarnych wybiegł kilkanaście metrów przed własną bramkę i skutecznie zatrzymał ten atak.

Gospodarze szybko przejęli inicjatywę i trzy minuty później groźnie z dystansu strzelał Patryk Urbański. Jego uderzenie sparował przed siebie bramkarz Vinety. Do piłki dopadł jeszcze Medard Dahms, ale i z jego strzałem uporał się Oskar Rechtziegel.

W 10. minucie w pojedynku powietrznym w polu karnym przyjezdnych faulowany był Piotr Okuniewicz. Sędzia Aleksander Borowiak nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na „jedenastkę”. Napastnikowi Zawiszy pomocy musieli udzielać medycy. Dlatego dopiero w 13. minucie do rzutu karnego podszedł Urbański, który pewnym, mocnym strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Wydawało się, że kolejne gole dla niebiesko-czarnych są tylko kwestią czasu. W 36. minucie z rzutu wolnego groźnie strzelał Urbański. Cztery minuty później po akcji Sebastiana Rugowskiego piłka trafiła w słupek, a dobitkę Dahmsa obronił Rechtziegel. I niewykorzystane okazje zemściły się w 43. minucie. Jeden z nielicznych ataków Vinety zakończył się podyktowaniem rzutu wolnego 17 metrów na wprost bramki Tkaczyka. Szymon Kurczak uderzył bardzo precyzyjnie i trafił w okno bramki Zawiszy. Sędzia doliczył jeszcze pięć minut gry do pierwszej połowy i wydawało się, że obie ekipy są już pogodzone z wynikiem i do szatni zejdą przy stanie 1:1. Tymczasem w ostatnich sekundach lewą stroną pognał skrzydłowy Vinety, ograł Adama Paliwodę i ostro uderzył z narożnika pola karnego. Piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole. Obrońcy Zawiszy zagapili się, dopadł do niej Adam Nagórski i strzelił drugiego gola dla gości.

Po przerwie niebiesko-czarni rzucili się do odrabiania strat, jednak drużyna Vinety pracowała bardzo ciężko w destrukcji i skutecznie przeszkadzała w grze gospodarzom. Dopiero w 57. minucie przyjezdni popełnili błąd w polu karnym. Po dośrodkowaniu z prawej strony Rugowskiego piłka minęła obrońców oraz bramkarza i Dahms wpakował ja głową do pustej bramki.

Zawisza bardzo chciał wygrać ten mecz. Emocje rosły z minuty na minutę. Sędzia rozdawał żółte kartki na lewo i prawo. Na ławce Vinety ukarał trenera i kierownika drużyny, którzy po dwóch żółtych kartkach w efekcie zobaczyli czerwone i musieli przenieść się na trybuny. W 90. minucie piłka po raz trzeci wpadła do bramki Vinety. Piłkę po długim dośrodkowaniu w pole karne świetnie zgrał głową Okuniewicz i Gabriel Falciano Santos trafił do siatki, jednak sędzia boczny podniósł chorągiewkę, a główny odgwizdał pozycję spaloną Okuniewicza.

Ostatecznie mecz zakończył się remisem. Zawisza dopisuje sobie na konto jedno oczko i ma 30 punktów. Niestety, czołówka ucieka, bo swoje spotkania wygrały rezerwy Pogoni, Gedania i Olimpia Grudziądz. W następnej kolejce (sobota, 11 marca, godz. 15.00) bydgoszczanie jadą do Jarocina, gdzie zagrają z miejscowym Jarotą.

kj