Efektowna wygrana na zakończenie rundy

fot. Łukasz Gełda

W ostatniej kolejce pierwszej rundy III ligi (gr. 2) nasi piłkarze pokonali wysoko Sokół Kleczew 4:0. Sobotni (19 listopada) mecz na stadionie przy ul. Gdańskiej 163 rozegrany został w ekstremalnie ciężkich warunkach atmosferycznych.

Mróz i intensywne opady śniegu były powodem odwołania dwóch spotkań 17. kolejki III ligi (gr. 2). Pogoda uniemożliwiła rozegranie meczu na szczycie w Grudziądzu, gdzie miejscowa Olimpia miała zmierzyć się z Gedanią Gdańsk, a w Starogardzie Gdańskim piłkarze KP nie zagrali z Jarotą Jarocin.

W Bydgoszczy udało się przygotować boisko do gry. W samo południe stanęli naprzeciw siebie piłkarze Zawiszy i Sokoła Kleczew. Mimo opadów śniegu i zmrożonej murawy nasi futboliści od początku lepiej sobie radzili w organizowaniu ataków na bramkę gości. Od pierwszego gwizdka sędziego bardzo aktywny był Maciej Koziara, który pod polem karnym przeciwnika szukał kluczowych podań, dryblował i starał się znaleźć dogodną pozycję do oddania strzału.

W 28. minucie niebiesko-czarni kilkoma szybkimi podaniami przedostali się w pole karne przeciwnika. Pierwszą próbę Koziary dogrania piłki w pole bramkowe zablokowali obrońcy, ale po chwili nasz pomocnik wycofał futbolówkę na szesnasty metr, a tam był już Wojciech Mielcarek, który plasowanym strzałem tuż przy słupku umieścił ją w siatce obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza rywali.

Wydawało się, że kolejne gole dla Zawiszy będą kwestią czasu. Swoje okazje mieli Sebastian Rugowski, Maciej Koziara i Patryk Urbański. W 41 min. przyjezdni przeprowadzili jedną z nielicznych kontr w tej części meczu, którą faulem zatrzymał Medard Dahms. Sędzia błyskawicznie sięgnął po żółty kartonik, a że wcześniej w 12. minucie ukarał naszego pomocnika pierwszy raz, to w efekcie pokazał mu czerwoną kartkę i niebiesko-czarni zmuszeni byli grać w osłabieniu. Ostatecznie dowieźli do przerwy skromne prowadzenie 1:0.

Po zmianie stron nasza drużyna zagrała bardzo mądrze. Padający śnieg sprawił, że warunki było coraz trudniejsze i murawa stała się bardzo śliska. Piłkarze Zawiszy nie cofnęli się jednak, by bronić wyniku. Starali się prowadzić grę jak najdalej od własnej bramki i przenosili ciężar gry na połowę i pod pole karne rywala. Już w 50. minucie mogło być 2:0, gdy do dośrodkowanej piłki w polu bramkowym Sokoła dopadł Piotr Okuniewicz i „dziubnął” ją intuicyjnie, ale niestety na tyle niedokładnie, że ta trafiła w słupek. Osiem minut później po rzucie rożnym ręką we własnym polu karnym zagrał obrońca gości. Sędzia bez wahania wskazał na „jedenastkę”. Do piłki podszedł Patryk Urbański i pewnie umieścił ją w bramce rywali.

Strata drugiego gola podcięła skrzydła przyjezdnym. Na boisku w ogóle nie było widać, że Zawisza gra w osłabieniu. W 66. minucie nasi piłkarze wymienili kilkanaście podań po prawej stronie pola karnego Sokoła. Wreszcie w pewnym momencie Kacper Nowak przytomnie przerzucił piłkę na druga stronę, a tam nadbiegał już Mateusz Oczkowski, który z kilkunastu metrów posłał z powietrza potężną bombę i nie dał żadnych szans bramkarzowi rywali. Na tablicy pojawił się wynik 3:0.

Kilka minut później było już 4:0. Sędzia podyktował dla niebisko-czarnych rzut wolny z około 25 metrów. Do piłki podszedł najpierw Koziara, ale po podpowiedziach z ławki naszego sztabu szkoleniowego na egzekutora wyznaczono Urbańskiego. I była to bardzo dobra decyzja. Uderzona przez obrońcę Zawiszy piłka odbiła się w polu karnym, nabrała poślizgu i bramkarz Sokoła wypluł ją przed siebie wprost pod nogi nadbiegającego już Piotra Okuniewicza. Napastnik niebiesko-czarnych bez problemu postawił kropkę nad i.

Trzeba przyznać, że piłkarze Sokoła też mieli swoje okazje na zmniejszenie rozmiaru porażki, ale nawet w dogodnych sytuacjach strzelali z kilku metrów ponad bramką, albo bardzo skutecznie i efektownie interweniował nasz bramkarz Michał Oczkowski.

Ostatecznie Zawisza zakończył rundę jesienną III ligi (gr. 2) na siódmym miejscu w tabeli z dorobkiem 29 punktów. Wiosnę nasi piłkarze rozpoczną w weekend 4/5 marca 2023 roku rewanżowym pojedynkiem z Vinetą Wolin na własnym stadionie.

kj

P