Od młodego talentu do doświadczonego zawodnika: Kamil Włodyka

W szczerej rozmowie Kamil Włodyka dzieli się swoimi refleksjami na temat zmian w karierze, relacji z trenerami i zawodnikami, oraz swoich ambicji związanych z pomocą Zawiszy w dążeniu do sportowego sukcesu, jednocześnie będąc świadomym ciężkiej pracy, jaka przed nim stoi.

W 2014 roku w Bydgoszczy dogrywałeś do Grzegorza Kuświka na 3:0 dla Ruchu. Osiem lat później Łukasz Witucki strzela dla Elany w meczu przeciwko Zawiszy z karnego podyktowanego na twojej osobie. Masz wiele do odpracowania.

Tej pierwszej sytuacja nawet ja sam już nie pamiętam, tyle lat minęło. A całkiem poważnie to juz jest historia. W tym momencie ważne jest dla mnie żeby jak najlepiej grać dla Zawiszy i pomóc w powrocie minimum na poziom centralny, a dobrze wiemy , że miejsce takiego klubu jest wyżej.

Jesteś wychowankiem Szczakowianki Jaworzno, ale najlepszy czas w karierze spędziłeś w Ruchu Chorzów. Medal Mistrzostw Polski, regularne powoływania do kadry młodzieżowej i gra w niej z Piotrem Zielińskim, a nawet Europejskie Puchary. Trenerzy mówili wprost – duży talent. Mija dekada, a na liście pojawia się Termalica, Trzebinia, Polonia Bytom, Znicz Pruszków, Gryf Wejherowo, Garbarnia, Kotwica, Elana, Pogoń Siedlce i teraz Zawisza. Jesteś zadowolony z tego, jak potoczyła się twoja kariera?

Wszystko zaczęło się pięknie, pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem z ekstraklasy, regularna gra dla reprezentacji młodzieżowych, w końcu debiut w ekstraklasie. Niestety piłka nożna jest brutalna i potrafi bardzo szybko sprowadzić na ziemię. Oczywiście, że wyobrażałem sobie to wszystko inaczej, jednak szanuje to co mam. Wielu moich kolegów z reprezentacji przedwcześnie skończyło granie w piłkę. Ja po cięższych chwilach, gdzie z ekstraklasowego klubu nagle znalazłem się w MKS Trzebinia Siersza, starałem się wrócić do grania na poziomie centralnym co się udało. Oczywiście, pewne rzeczy na pewno bym zmienił, ale to już przeszłość.

Kamil Włodyka, dolny rząd, drugi od lewej (numer 13)

W Wejherowie dzieliłeś szatnię m.in. z obecnym trenerem Zawiszy, Piotrem Kołcem. Takie relacje ułatwiają podejmowanie decyzji transferowych?

Znam trenera Kołca z czasów gry w Gryfie. Wtedy po słabszym pół roku w Zniczu Pruszków dostałem szanse, żeby odbudować formę i regularnie grać. Przyniosło to fajny efekt w postaci kilku goli i asyst w rundzie, dzięki czemu po pół roku byłem już zawodnikiem pierwszoligowej wówczas Garbarni Kraków. Bardzo miło wspominam czas spędzony w Wejherowie. Liczę że w Bydgoszczy będzie podobnie, więc w pewnym sensie tak, to ułatwiło decyzję.

W Gryfie grałeś też z Maciejem Koziarą, który przez 2,5 roku dyrygował grą Zawiszy. Wiesz, że nie uciekniesz od porównania Ciebie do „Koziego”?

Piłka nożna to ciągłe porównania. Nie da się tego uniknąć. Oczywiście że zawodnik, który przychodzi w miejsce poprzedniego, który dawał jakość i cieszył kibiców grą, będzie do niego porównywany. Natomiast ja postaram się skupić na tym, żeby robić swoje. Mam nadzieję, że wysoka forma pomoże mi w tym, żeby klub i kibice byli z mojej gry zadowoleni. Ja dołożę do tego wszelkich starań.

Wcześniej najczęściej grałeś na prawym boku, teraz na środku. Które ustawienie jest dla Ciebie naturalne?

Trafiając do Ruchu w środku pola była dość spora konkurencja. Grali tam m.in Łukasz Surma, Marcin Malinowski czy Filip Starzyński. Dlatego trenerzy ustawiali mnie na bokach pomocy. Grałem zarówno po lewej, jak i prawej stronie. Jednak moim naturalnym środowiskiem jest środek pola. Pozycje nr 8 oraz 10. W zasadzie od ładnych paru lat to na tych pozycjach występuje.

Często wracasz pamięcią do bramki przeciwko Kaszowiance? To twoja najpiękniejsza bramka?

Nie ukrywam, że czasem zdarzy mi się przejrzeć kilka goli z przeszłości. Zawsze działa to pozytywnie na zawodnika. Wracając sobie do takich chwil masz świadomość, że potrafisz wiele.

Zawodnicy między sobą pytają o opinię Klubu? Zawisza ma dobrą opinię?

Zgadza się, zawodnicy często przed przejściem dzwonią do znajomych i pytają o sytuację w Klubie. Ja spotkałem się z samymi pozytywnymi opiniami. Muszę przyznać, że zasłużonymi. Wszystko jest na wysokim poziomie.

Wiosnę rozpoczniecie w Toruniu. Będziesz dodatkowo zmobilizowany?

Zdaje sobie sprawę jak ważne dla kibiców jest to wydarzenie. Myślę, że zawodnicy z tego powodu siła rzeczy również odczuwają większe emocje. Ważne, żeby nad tym zapanować. Motywacja będzie maksymalna, ale koncentracja i pewność siebie musza iść w parze.

Zawisza Bydgoszcz z tobą w składzie rozpocznie marsz ku drugiej, może nawet pierwszej lidze. Podpiszesz się pod tym zdaniem?

Naprawdę bardzo bym chciał. Przyszedłem tutaj z wiarą w to, że Zawisza wróci na odpowiednie dla siebie miejsce, a ja w tym pomogę. Ale awans to praca całej drużyny, sezon jest długi, wymagający. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że jestem zdeterminowany i dołożę wszelkich starań żeby właśnie tak było.