Pasja, determinacja, Zawisza: Paweł Łydkowski w rozmowie

W głęboko osobistym wywiadzie Paweł Łydkowski opowiada o swoich doświadczeniach, wyzwaniach i nadziejach związanych z przeprowadzką do Bydgoszczy, karierą piłkarską oraz przyszłością w Zawiszy. Zawodnik dzieli się refleksjami na temat swoich poprzednich klubów, kontuzji, które wpłynęły na jego karierę, oraz o tym, co napędza go jako piłkarza.

Osiedliłeś się już w Bydgoszczy? Narzeczona zadowolona z przeprowadzki?

Na całe szczęście dość sprawnie udało mi się znaleźć mieszkanie w Bydgoszczy i się przeprowadzić. Niestety ze względów zawodowych kontakt z Narzeczoną będzie delikatnie utrudniony, ponieważ praca nie pozwala jej wyjechać na stałe. Ogólnie kiedy pojawił się temat Zawiszy bardzo się ucieszyła. Będzie przyjeżdżała co jakiś czas i mam nadzieję, że będziemy mogli odkrywać Bydgoszcz już wkrótce.

Co czujesz, gdy myślisz o Pogoni Siedlce?

Nie ukrywam że czuje zawód. Nie tak to sobie wyobrażałem. Kiedyś, jeszcze przed Kaliszem wiem że zawiodłem. Po prostu byłem niedojrzały piłkarsko. Nie miałem doświadczenia, co przekładało się na treningi i mecze na poziomie centralnym. Później powrót po poważnej kontuzji, gdzie zerwałem ACL i tutaj chciałbym podziękować Zarządowi, Trenerowi Guzkowi i Trenerowi Saganowskiemu za wsparcie w tym trudnym okresie. Ostatni powrót, to po prostu było nieporozumienie. Przedłużyłem umowę i bez jakiejkolwiek szansy po miesiącu byłem wypychany z klubu. Tylko dzięki Trenerowi Guzkowki, Trenerowi Księżopolskiemu, który dawał mi wsparcie motoryczne, oraz chłopakom z szatni mogę powiedzieć że ostatnie pół roku nie było stracone.

Ważniejsza w twojej karierze była gra w KKS Kalisz czy Olimpii Zambrów?

Ciężko powiedzieć bo tak naprawdę, to te dwa kluby bardzo dużo mi dały w mojej przygodzie. Do Kalisza trafiłem jeszcze jako młodzieżowiec. Tam tak naprawdę zacząłem GRAĆ. Dostałem szansę i uważam że ją wykorzystałem. Po awansie nieszczęśliwa delikatna kontuzja, gdzie straciłem trochę czasu i już ciężko mi było wskoczyć do składu. Później pojawiła się Olimpia, gdzie w trudnym dla mnie okresie prywatnym, gdzie zmarł mi Tata, Trener Kulhawik wyciągnął do mnie rękę i dał szansę gry bliżej domu. Kolejnym razem Zambrów odezwał się do mnie od razu po powrocie po ACL-u. Te pół roku pozwoliło mi się odbudować i fizycznie dojść do formy. Także oba te kluby są dla mnie ważne w mojej przygodzie.

Paweł w barwach Olimpii Zambrów

Czy zgodzisz się z tezą, że gdyby Paweł Łydkowski nie nabawił się poważnej kontuzji, to dziś byłby podstawowym obrońcom czołowego Klubu 2. Ligi i walczyłby o awans na zaplecze Ekstraklasy?

Można tylko gdybać. Na pewno kontuzje bardzo w tym przeszkodziły. Ja mam swoją drogę i dalej nią podążam. Walczę o swoje marzenia i robię swoje. Na razie z poziomem centralnym mi bardzo nie po drodze, ale cóż – przeszłości już nie zmienię, więc patrzę do przodu.

Twoimi idolami są m.in. Sergio Ramos i Nemanja Vidić, a ulubiony film, to „Gladiator”. Kibice Zawiszy mogą się wobec tego spodziewać, że wstawisz głowę tam, gdzie inni boją się wstawić nogę?

Charakter jest moim ogromnym atutem. Z tym wsadzaniem głowy, to pokazałem to nawet w ostatnim sparingu, gdzie zdobyłem bramkę po rzucie rożnym. Jestem waleczny jak na obrońcę przystało, choć już teraz zaciera się ten typ zawodnika. Teraz defensorzy mają więcej do czynienia z piłką, niż bezpośrednim kontaktem z przeciwnikiem. Staram się cały czas rozwijać i uważam że wyprowadzenie piłki też powoli staje się mocną stroną.

Co to znaczy, że Pawła Łydkowskiego jako piłkarza ukształtował jego charakter?

Myślę, że od najmłodszych lat charakter kształtował mnie jako zawodnika. Nie miałem zbyt dużych predyspozycji. Od zawsze musiałem walczyć o swoje, co przekładało się na treningi. Musiałem dawać z siebie 200% żeby dogonić tych, co byli przede mną. Wielu było lepszych ode mnie, a niektórzy już nawet nie grają w piłkę.

Napisać, że chcesz awansować z Zawiszą do 2. Ligi byłoby zbyt łatwo. Jakie masz oczekiwania od swojego transferu?

Chciałbym grać i cieszyć się futbolem. Cel drużynowy to oczywiście awans, a indywidualnie chciałbym się zapisać w historii Zawiszy jako zawodnik, który pozwolił klubowi wrócić na poziom centralny. Chce jak najszybciej wkomponować się w zespół i swoją grą cieszyć kibiców. Jestem obrońcą, który strzela bramki, więc mam nadzieję że będziemy mogli wspólnie cieszyć ze strzelonych bramek dla Zawiszy.

Jaką opinię miał u ciebie Zawisza przed transferem?

Zawisza według mojej opinii to klub z tradycjami, z historią i mocny kibicowsko. Mam nadzieje, że Zawisza wróci na miejsce, które zasługuje, a ja zrobię wszystko żeby tak się stało.

Czego ci życzyć?

Przede wszystkim zdrowia. Jeśli będzie zdrowie, to będę grał, a więc będę szczęśliwy. Po różnych wydarzeniach w moim życiu zacząłem doceniać bardzo małe rzeczy. No i oczywiście awansu z Zawiszą, żebyśmy mogli na koniec sezonu razem wspólnie świętować.