Moim osobistym celem jest strzelenie minimum piętnastu goli w lidze – mówi Kamil Żylski, napastnik Zawiszy, którego gol na 2:1 dał wygraną w sobotnim (2 kwietnia) meczu z GKS Przodkowo. – Chciałbym też zostać najskuteczniejszym strzelcem w historii klubu.
Kamilu, zostałeś właśnie wybrany zawodnikiem miesiąca marca Zawiszy, a w kwiecień wszedłeś z przytupem. Z Przodkowem strzeliłeś gola numer 50 w niebiesko-czarnych barwach i numer 10 w obecnych rozgrywkach III ligi. Jak smakuje taka bramka?
– Cieszy taka liczba goli, aczkolwiek moi bliscy wiedzą, że mój cel jest ustawiony znacznie wyżej. Już dopytywałem jaka jest ta liczba na samej górze, jeżeli chodzi o historię klubu. Chcę być jak najwyżej w tej klasyfikacji.
Chcesz prześcignąć Mariusza Modrackiego?
– Z tego co się dowiedziałem, właśnie pan Mariusz ma najwięcej strzelonych bramek w meczach ligowych. Wiem, że ma na koncie 72 ligowe gole. Ja w rozgrywkach ligowych strzeliłem 40, więc jeszcze trochę brakuje. Jestem w klubie dopiero półtora roku, myślę zatem, że przede mną jeszcze dużo grania i ta liczba na pewno się powiększy.
Czy z tych wszystkich goli masz któryś szczególnie w pamięci?
– Cieszą mnie przede wszystkim bramki, które dają nam punkty. Trafiłem ostatnio w meczu z Olimpią Grudziądz, ale to tak nie smakuje, kiedy przegrywamy mecz. Bardziej cieszy bramka z Przodkowem, nie ujmując nikomu, bo ona dał trzy punkty. Wcześniej taki gol był z Kleczewem, który też dał wygraną. Ale najbardziej pamiętam ten pierwszy mecz po powrocie do Zawiszy w ćwierćfinale Okręgowego Pucharu Polski ze Spartą Brodnica, kiedy strzeliłem hat-tricka i wygraliśmy 3:2.
Jak się Tobie współpracuje z trenerem Piotrem Kołcem?
– Mieliśmy może trochę ciężki początek, kiedy trener przyszedł do klubu. Wymagał ode mnie trochę innej gry niż ja preferowałem. Aczkolwiek uważam, że rozwijam się piłkarsko z trenerem Kołcem. Poprawiłem wiele aspektów gry defensywnej. Myślę, że moje zachowania w grze ofensywnej też są mniej chaotyczne i chyba idzie to w dobrym kierunku. Każdego dnia chcę być lepszym piłkarzem.
Początek sezonu był trudny. Pierwszego gola strzeliłeś dopiero w dziewiątej kolejce…
– W ten sezon weszliśmy źle, pierwsze trzy mecze przegrane. Od razu wiele osób nas skreślało. Później udało się to odbudować i wrócić na właściwe tory. Wygrywaliśmy ciężkie, ważne mecze. Myślę, że teraz utrzymujemy już przyzwoity poziom. Mam wrażenie, że gramy stabilnie. A co do mojego początku rundy, to nie do końca wypracowałem sobie miejsce w pierwszym składzie. Późno zacząłem strzelać. Było ciężej, ale jak już ruszyło, to ruszyło. Udało się zdobyć kilka ważnych bramek. Fajnie, że teraz po dobrze przepracowanym okresie zimowym, wiosnę zacząłem dobrze. Do końca sezonu zostało dwanaście kolejek (jedenaście spotkań ligowych, bo Elana Toruń się wycofała i 25. kolejce Zawisza otrzyma trzy punkty walkowerem – przyp. red) i mam taki osobisty cel, żeby jeszcze pięć, może sześć bramek w lidze strzelić. Tak sobie przed sezonem założyłem, żeby ta liczba 15 goli w lidze była.
W III lidze Zawisza walczy o jak najwyższe miejsce w tabeli. Przed wami jeszcze walka w pucharze na szczeblu okręgu. W tym roku jest jeszcze coś do zdobycia!
– W Zawiszy zawsze będzie ciśnienie na walkę o zwycięstwa. Kibice, działacze, piłkarze, wszyscy niebiesko-czarni chcemy walczyć o jak najwyższe cele. Realnie patrząc, dopiero co awansowaliśmy do III ligi. Ja na tym szczeblu rozgrywkowych byłem w kilku innych klubach i wiem, że dobra pozycja w tabeli w III lidze, to jest ciężki kawałek chleba. Jak na beniaminka wyglądamy dobrze i do końca sezonu możemy jeszcze walczyć o górną część tabeli, jeszcze wiele osób zaskoczyć i powoli budować zespół, który w późniejszym czasie będzie mógł walczyć o coś więcej.
Co do pucharu, to jest fajna przygoda. Mamy przed sobą mecz ze Spartą Brodnica w ćwierćfinale. Potem możemy trafić na Olimpię Grudziądz, jeśli wygra swój mecz z Chemikiem. Ale my myślimy, o swoim meczu, żeby go rozstrzygnąć na swoją korzyść i potem będziemy się martwić.
Kamil Żylski prywatnie. Poza piłką jakie masz zainteresowania?
– Moim życiem jest piłka (śmiech). Tak poważnie, głównie sport. Moim takim hobby są sporty walki, siłownia. Ja dodatkowo też pracuję do południa, tak więc każdy mój dzień wygląda podobnie – praca, potem trening i potem dom, czas spędzony z bliskimi, z dziewczyną. Tak się jakoś kręci…
Dziękuję za rozmowę
KJ
Zostaw recenzję